– Właśnie się rozwiodłam. Czuję się beznadziejnie, nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy. Nie chce mi się w ogóle wychodzić z domu i spotykać się z kimkolwiek. Nie mogę czytać, oglądać telewizji ani nawet rozmawiać z dziećmi. Wydaje mi się, że ja chyba mam depresję. Bez niego to już nic nie jest takie samo, nie daje takiej radości, jak jestem sama.
Adriana Klos: Pani jest sama? A pani córka, syn, przyjaciele?
– No tak, ale to nie to samo. Oni są oczywiście ale nie cieszą mnie. Może to straszne co mówię, ale oni mi nie wystarczają.
Adriana Klos: Pani czuje się samotna; nie chce się pani teraz spotkać z przyjaciółmi, chociaż oni pytają, zapraszają i martwią się o panią. To tak, jakby poza mężem nie widziała Pani świata, nikogo innego. Przysłonił nawet radość z macierzyństwa, z przyjaźni.
– No właśnie, nawet zapominam o nich, nie myślę i zaniedbuję ich. A oni mnie przecież kochają. Jestem im potrzebna… Teraz mi głupio, czuję się winna, myślę tylko o sobie i o swoich problemach.
Adriana Klos: pani ma poczucie winy wobec swoich bliskich, ale to zupełnie naturalny objaw, że teraz jest pani skoncentrowana na swoich uczuciach. Rozwód jest ogromnym stresem. Pani potrzebuje czasu, aby się z tym wszystkim uporać, ze swoimi uczuciami: żalem i złością do męża, poczuciem krzywdy, straty. To trochę jak z żałobą, pożegnaniem kogoś ważnego i kochanego. Kogoś kto odszedł a po nim pozostał ból. Pani potrzebuje przeżyć te utratę.
Ale warto rozmawiać z przyjaciółmi a przede wszystkim z dziećmi. Nie trzeba zostawać z tym samej. Bliscy też potrzebują wiedzieć, co się z panią dzieje, bardzo się o panią martwią. Dla nich to także cios. Chcą być przy pani w tych trudnych chwilach. Bliskość i rozmowa z nimi pomoże pani znaleźć ulgę.
Pani mówi, że czuje się sama, ale nie jest pani sama. Pani się tylko odsunęła od bliskich i przyjaciół, a to izoluje i wzmaga poczucie osamotnienia. Poczucie więzi z nimi i ich wsparcie mogą panią bardzo wzmocnić.