Pan idealny – czy istnieje ideał mężczyzny

Brunet, 183 cm wzrostu, oczy brązowe. Mogą też być niebieskie. Rozumie twoje troski i humory, kocha i potrafi pięknie o tym mówić. Jest inteligentny i czuły, tryska dowcipem. Ale czy istnieje naprawdę?

Kogo pragną kobiety?

Jest wiele teorii. Jedna mówi, że swojego przeciwieństwa, inna – że podobieństwa. Jeszcze inna, że kobiety instynktownie wybierają na partnerów mężczyzn podobnych do ich ojców. Socjologowie wspominają o zgubnym wpływie mass mediów na nierealistyczne wyobrażenia na temat tego, jak powinien wyglądać i zachowywać się idealny partner czy kochanek, a ewolucjoniści twierdzą, że zarówno człowiek pierwotny, jak i żyjący współcześnie, kieruje się – niekoniecznie uświadomionym – pragnieniem przekazania swoich genów.

Większość badaczy ludzkich zachowań skłania się jednak ku twierdzeniu, że kobiety poszukują partnerów, którzy byliby przede wszystkim silni, odpowiedzialni i zaradni, by mogli zapewnić środki niezbędne do życia dla nich i ich potomstwa. Psycholog David M. Buss pociesza wprawdzie, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni oczekują od partnera zafascynowania, postawy miłości, zrównoważenia emocjonalnego, dojrzałości i niezawodności – czyli wszystkich tych cech, które pozwalają zbudować trwały i szczęśliwy związek. Badacz par i autor książki pt. „Jak zaczyna się miłość? Pierwsze trzy minuty” – Michael Lukas Moeller nie ma jednak wątpliwości: kobiety najczęściej wybierają mężczyzn o dobrej sytuacji materialnej i pozycji społecznej. Przy czym nie kierują się bynajmniej zawartością ich portfela, ale takim zestawem cech osobowości, które wskazywałyby na większą zaradność życiową, czyli: inteligencja, pewność siebie, dojrzałość, przedsiębiorczość. I dodaje, że ten trend utrzymuje się nawet pomimo coraz większej emancypacji – kobiety, które same są niezależne i przebojowe, potrzebują mężczyzn, którzy dotrzymają im kroku.

– Można odnieść wrażenie, że na przestrzeni lat czy nawet wieków niewiele się zmieniło w kwestii oczekiwań, jakie mamy wobec idealnych partnerów. Kobiety nadal chcą przede wszystkim, by mężczyzna, z którym się zwiążą, zapewniał byt i bezpieczeństwo – komentuje psycholog Adriana Klos. – Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się ostatnim badaniom, dostrzeżemy niewielkie przesunięcie, wynikające zapewne ze zmiany ich statusu społecznego. W porównaniu ze swoimi prababkami współczesne kobiety są bardziej przebojowe i zorganizowane, nie zależy im już tak bardzo na tym, by mężczyzna miał dużo pieniędzy i władzę, bo same mogą sobie to zapewnić. Teraz bardziej chodzi im o to, by mężczyzna był partnerem, rozumiejącym je i współodczuwającym, na dodatek z poczuciem humoru, żeby się z nim nie nudziły.

Uruchamiamy program: „Para na zakręcie”- zapraszamy na konsultacje i terapię par

Każdy, kto zawiera związek małżeński, ma wielką nadzieję na to, że właśnie dzięki temu partnerowi i temu związkowi, jego życie będzie piękniejsze i ciekawsze. Każdy z nas, stając na ślubnym kobiercu wierzy w to, że małżeństwo wzbogaci nasze życie i uczyni je łatwiejszym.

Niestety większość porażek w związkach wynika z niedojrzałych i nierealistycznych oczekiwań w stosunku do miłości i do partnera oraz z braku jasnego komunikowania własnych potrzeb i uczuć. Bo miłość łączy dwoje ludzi i doprowadza ich do małżeństwa, ale to codzienne życie decyduje o dalszych losach związku i o tym, czy miłość trwa i się rozwija, czy raczej usycha i w końcu zanika. Każdy związek oprócz miłości, wymaga także dojrzałości i odpowiedzialności obojga partnerów. Każdy wymaga też  wkładu energii i pracy, aby się wzajemnie wspierać, doceniać i rozumieć.

Ale jeśli jest miłość, to reszta jest do zrobienia! Kryzys jest początkiem zmiany, która może związek wzbogacić i wzmocnić, a dwoje ludzi zbliżyć do siebie.

Dowiedzcie się:

  • Jak zrozumieć, o co chodzi partnerowi?
  • Jak komunikować swoje uczucia i  potrzeby?
  • Jak okazywać wsparcie i czułość?
  • Jak się pozbyć  szkodliwych mitów i niebezpiecznych przekonań na temat związku?
  • Co pomaga czynić związek silnym, trwałym i szczęśliwym?
  • Jak uległość i agresję zamieniać w asertywność?
  • Dlaczego małżeństwa się nie dogadują i jak nasza przeszłość wpływa na nasze obecne  życie w związku?
  • A jak to jest u Was? Co się z Wami właściwie dzieje?

Psycholog i psychoterapeuta, Adriana Klos zaprasza pary na konsultacje oraz  terapię par.

Ciekawych materiałów, dotyczących problemów par, szukaj w Poradniku oraz Czytelni.

Umówienie spotkania i ustalenie szczegółów pracy,  pod nr tel. 516989833.

Jak wyjść z żałoby

Witam! Mam problem. Dwa miesiące temu zmarł mój tata i nie daję sobie z tym rady. Biorę tabletki na depresję, ale nie widzę poprawy. Chciałabym żyć w miarę normalnie, ale cały czas myślę o tacie. Co robić?

To naturalne, że jest Pani smutna i przygnębiona. Straciła Pani ważną i bliską sobie osobę, pewnie była Pani bardzo związana z tatą, kochała go Pani. Dwa miesiące to wcale nie jest dużo, nie jest to wystarczający czas, żeby otrząsnąć się po tak dotkliwej stracie i żyć dalej, jakby się nic nie stało. W każdym razie, to na pewno nie jest wystarczający czas dla Pani. Wygląda, że najwyraźniej potrzebuje Pani teraz wspominać tatę, jest mocno obecny w Pani myślach i emocjach. Nie ma powodu, żeby Pani oszukiwała samą siebie, że jest inaczej, czy żeby się Pani zmuszała do czegoś, na co nie ma Pani ochoty. Ma Pani prawo przeżywać odejście ojca, może Pani go opłakiwać i myśleć o nim.

Być może martwi się Pani, że ta sytuacja będzie trwała wiecznie, bo często ból po stracie ukochanej osoby, jest tak dotkliwy, że aż trudny do zniesienia. Może chciałaby już Pani móc znowu cieszyć się życiem, kochać, śmiać się czy tańczyć z przyjaciółmi. Nie ma reguły na to, ile czasu potrzebujemy, aby pogodzić się ze śmiercią bliskiego człowieka. Czasem to trwa około roku, dla niektórych może trochę dłużej lub krócej. Warto, żeby Pani pozwoliła sobie przeżywać wszystkie emocje, które kłębią się teraz w Pani. Przeżywanie uczuć, możliwość wyrażenia ich i uzyskania wsparcia od kogoś bliskiego, może spowodować, że szybciej wróci Pani do równowagi.

A tata pozostanie już w Pani sercu, na zawsze.

Porada ukazała się w portalu wp.pl. w cyklu „Zapytaj eksperta”.

Małe supełki łatwiej rozwiązać – jak ważne jest zrozumienie, akceptacja i wsparcie w związku

Z problemami rozwiązywanymi na bieżąco, szczerze, bez strachu i manipulacji doskonale poradzi sobie miłość. To ona jest podstawą udanego związku. A nawet jeśli czasem sama nie sprosta codzienności, z naszą pomocą rozplącze każdy supełek, zanim zrobi się z niego węzeł.

Anka i Tomek są razem od 12 lat. Mają dwoje dzieci. To dobry związek. Żadne z nich nie wyobraża sobie innego życia. Nie udaje się im jednak unikać codziennych kłopotów, nieporozumień. Bliskie relacje przynoszą wiele korzyści. Dają komfort, wsparcie, satysfakcję. Ale bywają też źródłem niepokoju, frustracji i bólu. – Tego nie można wyeliminować– tłumaczy Adriana Klos, psycholog. – Miłość i bliskość dostajemy w pakiecie z szeregiem emocji pozytywnych i negatywnych. Będziemy się ranić. Prawidłowość jest taka: im ktoś jest bliżej, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie uderzał w te najczulsze punkty. Bo nas po prostu dobrze zna. Ale to nie zmienia faktu, że we dwoje jest łatwiej. Człowiek z natury nie jest typem samotnika, mamy wdrukowaną potrzebę bycia w stadzie – dodaje. W związku przyciągamy się i odpychamy, to naturalne fazy bliskości. Jest cała pula spraw, na które nie mamy wpływu, ale też i cała sfera dotycząca relacji w związku, nad którą jesteśmy w stanie pracować.

Najczęstsze powody, przez które się nie dogadujemy, można podzielić na trzy ważne grupy. Bywa, że mamy kłopoty z dobrą komunikacją, z wypracowaniem strategii radzenia sobie z rozwiązywaniem problemów i nie zawsze potrafimy okazać sobie wsparcie. – Te wszystkie trudności łączy jedno: każda wymaga bieżącej, codziennej pracy – mówi Adriana Klos. – Dopóki nie urosną, można z nimi funkcjonować. Dopiero „hodowane” przybierają rozmiar potwora, który niszczy związek. Małe supełki da się rozwiązać, z węzłami już nie jest tak łatwo – przekonuje psycholog.

Po pierwsze: komunikacja. Rozmawiać umiemy wszyscy? Niekoniecznie. To wielka umiejętność, która wymaga treningu. Potrzebujemy empatii, ale i pewności siebie. Asertywności, ale nie agresji. Potrzebujemy słuchać aktywnie, lecz też domagać się bycia usłyszanym.

Agresja kontra uległość – Aby być razem, wcale nie musimy się do siebie upodabniać – twierdzi Adriana Klos. – Staramy się scalać, być jednością, chodzić bez przerwy tymi samymi ścieżkami. Bez sensu, przecież jesteśmy różni. Wystarczy mieć wspólny cel. Mamy tendencję do dwóch rzeczy: albo próbujemy przeciągnąć partnera na swoją stronę, przekonać do swoich, „lepszych” poglądów, albo poddajemy się kompletnie, rezygnując z siebie. To wszystko w imię tworzenia spójnej całości. Jest to niepotrzebne i szkodliwe lawirowanie pomiędzy agresją a uległością. Ani jedno, ani drugie nie sprawdza się w komunikacji, nie prowadzi do konsensusu. Raczej przyczynia się do narastającej w nas frustracji – tłumaczy terapeutka. Czytaj całość

Święta odczarowane: jak świętować i przeżyć? – jak nie zagubić się w świątecznej bieganinie

Teoretycznie są czasem harmonii i rodzinnego ciepła. W praktyce figurują w pierwszej dziesiątce najbardziej stresujących wydarzeń naszego życia. Święta. Jak szczęśliwie przebrnąć przez ich rafy i mielizny, gdzieś pomiędzy niechcianym karpiem i zrzędliwą ciotką? Czego naprawdę sobie życzyć i szukać pod choinką? Odpowiada psycholożka i psychoterapeutka Adriana Klos.

Urszula Hajn: Święta to w teorii czas spokoju i harmonii. W rzeczywistości nierzadko rozpoczynamy je w stresie i pośpiechu. Dlaczego?

Adriana Klos: Bardzo często ulegamy presji społecznej, opinii, jak należy spędzać Święta. Ale zdarza się, że w gruncie rzeczy, wcale nie mamy na to ochoty. Może wcale nie chcemy w tym roku spędzić Wigilii z rodziną? Może zamiast siedzieć za stołem uginającym się od potraw pragniemy z ukochaną pojechać do ciepłych krajów i poczuć się zupełnie inaczej niż zwykle? Niewykluczone, że to jest nasze skryte marzenie, którego nie dopuszczamy do głosu w obawie: co powiedzą nasi rodzice, może się obrażą? Warto zwolnić na chwilę i zastanowić się: jak chcę spędzić najbliższe święta, czego potrzebuję, aby były one dla mnie czasem miłym i szczęśliwym? Nie musimy jeść karpia, jeśli go nie lubimy ani obcować z nieprzyjemnym krewnym, którego spotykamy tylko na Wigilii i z którym nie mamy o czym rozmawiać. Nie musimy szykować dwunastu potraw! Wystarczy kilka takich, które naprawdę lubimy i bez których nie wyobrażamy sobie Świąt. Możemy podzielić się przygotowaniami z rodziną albo przyjaciółmi.

Co zrobić, by święta były rzeczywiście spokojne i wesołe? A może wcale nie muszą takie być?

W ogóle nic nie musimy, jeśli tego nie chcemy. Spójrzmy na Święta jak czas wyjątkowy i zróbmy to, na co naprawdę mamy ochotę. Spełnianie oczekiwań innych, oszukiwanie siebie dostarcza nam stresu i napięcia. Pośpiech i stres coraz bardziej oddalają nas od siebie i czynią coraz mniej szczęśliwymi. Aby Wigilia była naprawdę spokojna i przyjemna warto w ciągu roku zadbać o wyjaśnianie na bieżąco nieporozumień i spraw konfliktowych. Trzeba rozmawiać z bliskimi szczerze o naszych potrzebach i uczuciach. Wtedy mamy szansę, że do wigilijnego stołu usiądziemy wolni od spiętrzonych, niezałatwionych spraw i w otwartej, życzliwej atmosferze naprawdę poczujemy tę magię. Moi klienci na terapii często boją się Świąt i już na samą myśl mają ochotę uciec gdzieś daleko. Niedomówienia, ukrywane przez lata uczucia, spełnianie cudzych wymagań i oczekiwań, życie w niezgodzie ze sobą – to wszystko daje właśnie taki efekt. Powoli trzeba to „odkręcać”, zaczynając od spokojnego zastanowienia się, czego pragniemy i co by nam w tym pomogło. Jeśli coś przeszkadza, nie róbmy tego. Czytaj całość

Zazdrość to potwór o zielonych oczach – Adriana Klos ekspertem w Claudii

Słyszysz, że powinnaś być zazdrosna, ale… nie za bardzo. Szukasz złotego środka. Znajdziesz go, jeśli poznasz mechanizmy rządzące tym uczuciem.

Znowu na nią spojrzał! W ciągu ostanich pięciu minut popatrzył na nią kolejny raz. Ona na pewno mu się podoba – ta myśl nie daje ci spokoju. A co dzieje się w takim momencie w twojej głowie? Białko Rin1, czyli substancja czyniąca z nas zazdrośników, swoją „drogę zazdrości” rozpoczyna w wyspie skroniowej, następnie wiedzie przez ciało migdałowate, aż w końcu trafia do płatów czołowych w postaci fali lęku, gniewu i wręcz… fizycznego bólu. Oto biologiczne wytłumaczenie uczucia, które w różnej formie i w różnym natężeniu zna prawie każdy z nas.

Psychologowie podsumowali, że człowiekowi, który odczuwa zazdrość o partnera, towarzyszy kilkadziesiąt emocji: m.in. zranienie, rozpacz, zagrożenie, odrzucenie.

Jednak to obraz zazdrości, z którą sobie nie radzimy. Nie musi tak być. O zazdrości krążą legendy. Jak niszczy albo jak potrafi zdziałać cuda. We wszystkich jest tylko trochę prawdy. Uczucie zazdrości warto zrozumieć, bo podlegamy mu jak każdemu psychologicznemu mechanizmowi . A ten, poznany, oswojony, nie musi nam w życiu przeszkadzać.

Zazdrość zagnieżdża się w naszej głowie i stopniowo daje o sobie znać w codziennych działaniach, np. znacząco osłabia naszą percepcję.

Potwierdzili to badacze z Uniwersytetu Stanu Delaware – Steven Most i Jean-Philippe Laurenceau – przeprowadzając eksperyment wśród par heteroseksualnych. Partnerzy podczas badania sadzani byli przy biurkach, bardzo blisko siebie, ale przy osobnych komputerach. Kobiety miały za zadanie wychwytywać przeróżne pejzaże pojawiające się pośród szybko zmieniających się na monitorze obrazów. Jednocześnie oczekiwano od nich ignorowania sporadycznie ukazujących się nieprzyjemnych (wręcz makabrycznych) scen lub rysunków. W tym samym momencie ich partnerów poproszono o ocenę pejzaży, które pojawiały się na ich komputerach. Następnie, po kilku minutach doświadczenia, eksperymentator informował głośno, że od teraz mężczyzna ma zacząć oceniać atrakcyjność innych kobiet, które będą pojawiać się na jego monitorze. Pod koniec badania wszystkie uczestniczki zostały poproszone o opisanie, jak się czuły, gdy ich partner przyglądał się innym kobietom. Okazało się, że im większe zainteresowanie przejawiała kobieta tym, co pokazuje się na monitorze u jej mężczyzny, tym bardziej rozpraszały ją nieprzyjemne widoki i nie była w stanie dostrzec pejzaży na ekranie komputera. Takie „zaślepienie” pojawiało się właśnie dopiero wtedy, gdy partner oceniał atrakcyjność kobiet, a ona odczuwała zazdrość. – To uczucie oddala nas od zadania, od celu, jaki przed sobą stawiamy. Sprawia, że koncentrujemy się na sobie i zwyczajnie nie dostrzegamy tego, co dzieje się wokół – wyjaśnia Adriana Klos, psycholog. Czytaj całość

Rodzice się rozstają, jak mądrze przygotować dziecko

Czasem miłość nieuchronnie się kończy i trzeba podjąć decyzję o rozwodzie. Masz wiele związanych z tym obaw. Łamiesz sobie głowę, co będzie lepsze dla dobra dziecka: rozstać się z partnerem i próbować szukać swojego szczęścia gdzie indziej, czy zostać z ojcem dziecka i męczyć się przez następne lata. Co zrobić, jak podejść do tego problemu, jak powiedzieć o tym dziecku, żeby zaoszczędzić mu cierpienia?

Mówić prawdę

Badania wykazują, że dzieci lepiej sobie radzą w przyszłości, gdy ich rodzice rozstali się i założyli nowe, szczęśliwe rodziny. Gorzej w życiu wiedzie się tym dzieciom, i późniejszym dorosłym, którzy dorastali w domach pełnych przemocy lub choćby milczącego napięcia, w których rodzice nie kochali się nawzajem, unikali się lub wzajemnie oskarżali o nieszczęśliwe życie. Dlatego, jeśli już obydwoje wspólnie rozważyliście za i przeciw i przynajmniej jedna strona jest całkowicie pewna, że chce się rozstać, dopiero wtedy możecie zakomunikować to dziecku. Chociaż to może być bardzo trudne, warto, dla dobra malucha, aby mówić spójnym językiem i dawać mu podobne komunikaty. Nie oskarżajcie się nawzajem, wyjaśniajcie, że już przestaliście się kochać ale, że zawsze będziecie kochać dziecko. Ono nie może czuć się odpowiedzialne i winne tej tragedii.Zapewniajcie je o swojej miłości, dawajcie szczególną uwagę i troskę w tych trudnych chwilach. Dziecko może mieć poczucie, że rozsypuje mu się cały dotychczasowy świat. Wyjaśniajcie, że będzie miało kontakt zarówno z mamą jak i tatą, przytulajcie, wyjaśniajcie, jak teraz wszystko będzie wyglądać. Zadbajcie o odpowiedni czas i miejsce, kiedy je o tym powiadomicie. Oswajajcie je powoli i stopniowo przygotujcie do nowej sytuacji. Nie możecie powiedzieć mu o tym np. tuż przed wyjściem do przedszkola, bo dziecko potrzebuje czasu i rodziców, aby pomogli mu to wszystko zrozumieć. Im więcej rzeczowych i konkretnych informacji dziecko dostanie, tym łatwiej przyjdzie mu oswoić się z nową sytuacją i odzyskać równowagę. Czytaj całość

Psychoterapeutka Adriana Klos zaprasza na cykl warsztatów rozwojowych dla kobiet: Kobiecość jest siłą! Odkrywanie i wzmacnianie mocnych stron

Możesz awansować, realizować życiowe cele i sięgać po własne marzenia, bo masz w sobie siłę, która pozwoli Ci spełniać się i osiągać  sukcesy. Czy wiesz jakie są Twoje mocne strony,  jakie „kobiece cechy” pomogą Ci rozwijać się i być szczęśliwą? Podziel się tą cenną wiedzą z innymi! A może czujesz, że nie ma w Tobie wewnętrznej siły? Od dawna bowiem jesteś zmęczona, zagubiona i nie potrafisz podjąć żadnej decyzji, sama siebie nie rozumiesz… Zawsze możesz odzyskać wpływ na swoje życie, odnaleźć klucz do samej siebie i odkryć na nowo swoje wewnętrzne bogactwo. Podczas warsztatu wydobędziesz z siebie swoje najlepsze zasoby, lepiej siebie zrozumiesz i uzyskasz nową, pozytywną energię, siłę i wiarę w siebie. Ten warsztat jest dla Ciebie, jeśli chcesz:

  • odkryć i wzmocnić swoje zalety
  • zrozumieć co ogranicza Twoją moc
  • znaleźć w sobie siłę do realizacji celów
  • nabrać pewności siebie i wykorzystywać swoje zasoby
  • w bezpiecznych warunkach skonfrontować się ze swymi ograniczeniami i z „krytykiem wewnętrznym”
Na warsztat zaprasza prowadząca: Adriana Klos, psycholog i psychoterapeuta ośrodka Strefa Zmiany oraz Centrum Medycznego LuxMed.
Szczegóły oferty: tel. 516989833.

Relacja z partnerem po porodzie – o obawach młodych mam

Serwis dla rodziców, babyonline.pl, nagrał cykl filmów dla młodych mam oraz kobiet w ciąży. Psycholog i psychoterapeutka, Adriana Klos, pomaga młodym mamom, pozbyć się wielu obaw i wątpliwości, związanych z nowym doświadczeniem, jakim jest macierzyństwo. Obejrzyj film

Jak sobie radzić z przyjmowaniem i wyrażaniem komplementów

Miłe uwagi, pochwały często wprawiają nas w zakłopotanie. Wynika to z tego, że człowiek czuje się zagrożony i nie w porządku, akceptując pozytywny obraz własnej osoby – wyjaśnia psycholog i psychoterapeuta, Adriana Klos.

– Dlaczego wiele osób nie wie, jak reagować na komplementy?

– Kłopoty z przyjmowaniem komplementów, i w ogóle z wyrażaniem uczuć pozytywnych, wynikają z doświadczenia człowieka, z jego historii, z przeszłości. Najprawdopodobniej dziecko miało do czynienia z rodzicami lub chociaż jednym rodzicem, który nie potrafił wyrażać uczuć, nie mówił dziecku dobrych rzeczy. Między sobą rodzice również nie wymieniali dobrych słów i nie przyznawali się głośno do własnych uczuć, dziecko nie mogło więc uczyć się wzoru dobrej relacji. W ten sposób, poprzez kontakt  z taką osobą, człowiek uczy się od niej „niewyrażania uczuć”.

– Często komplementy i pochwały krępują ludzi, a nawet złoszczą. Nie wiedzą, jak się w takiej sytuacji zachować.

– Dzieje się tak dlatego, bo nie są przyzwyczajeni do wyrażania i przyjmowania oceny pozytywnej czy ciepłych uczuć. Gdy sami słyszą pochwały i komplementy, myślą sobie np. „ po co mi to mówi, pewnie to nieprawda, tylko chce być miła, to jakieś nienaturalne, krępujące, a może ona czegoś chce ode mnie, ma jakąś sprawę i zaraz się okaże, o co jej właściwie chodzi ”.

Wiele chwalonych osób nie dopuszcza więc do przyjęcia pochwały. Po pierwsze – zaprzeczają (przykład: „Dobra ta zupa” – „Ależ skąd, zupełnie mi nie wyszła!”). Po drugie  – obniżają wartość swego sukcesu, obniżają wartość swojej osoby („E tam, moja matka to dopiero pyszności potrafi ugotować!”). Po trzecie – obniżają swoją wartość („Gotować może potrafię, ale za to ubieram się jak ostatnia gapa”).

Taka postawa to postawa nieasertywna. Kłopoty wynikają z tego, że człowiek czuje się zagrożony i nie w porządku, akceptując pozytywny obraz własnej osoby. Nie do końca wierzy w swój sukces; boi się zazdrości, fałszu, braku akceptacji i odrzucenia.

– Taka postawa działa też zapewne w drugą stronę: po co mam mówić innym miłe rzeczy?

– Tego typu osoby zwykle myślą „po co to mówić, że ją lubię, przecież ona sama to wie, już raz to powiedziałem, po co powtarzać; to delikatna sprawa, lepiej nie zapeszać; to zobowiązuje, jeszcze sobie za dużo pomyśli; w głowie jej się przewróci”.

Te wszystkie myśli to są tak naprawdę argumenty chroniące człowieka przed prawdziwym wyrażaniem siebie.

– Jaka jest więc najzdrowsza reakcja?

Tak naprawdę na komplement są tylko dwie możliwe odpowiedzi: „tak, to prawda, ja też tak o sobie myślę” – gdy zgadzamy się z pochwałą lub „nie, ja tego tak nie widzę” – gdy się nie zgadzamy. Nie musimy się tłumaczyć, krygować, umniejszać swojej osoby, odwracać uwagę od siebie czy się wstydzić.

Asertywna postawa „jestem w porządku” polega na tym, że mogę się zgodzić zarówno z krytyką jak i z pochwałami i komplementami.  Zgadzam się, że niektóre moje działania mogą się komuś nie podobać. Ale zgadzam się też, gdy ktoś chwali moje mocne strony, bo wiem, że mam prawo je mieć i nie muszę się ich wstydzić.

Rozmowa z Adrianą Klos na temat komplementów, ukazała się w portalu zwierciadło.pl