Indywidualna sesja relaksacji! – prowadzi psycholog i psychoterapeutka, Adriana Klos

Znajdź swój sposób na stres! Nowość: Sesja relaksacyjna  Żyjesz w ciągłym biegu i napięciu. Stale gdzieś pędzisz: dom, praca, obowiązki i nowe wyzwania. Jesteś przemęczony i wyczerpany. Szybko się denerwujesz, wybuchasz złością a potem masz poczucie winy z powodu agresywnych zachowań. Stres zabiera ci radość życia, psuje relacje z ludźmi i obniża twój nastrój. Masz tego dość, wyczerpały się twoje zasoby a do urlopu jeszcze daleko. Proponuję Ci indywidualny trening relaksacyjny! Uspokoisz myśli i emocje, odprężysz umysł, dasz odpocząć swojemu ciału. Rozluźniony organizm daje sygnał do mózgu, że wszystko jest w porządku, nie ma zagrożenia i nie ma powodu do obaw. Wraca upragniony spokój. Aby umówić się na konsultację i sesję relaksacji, dopytać o szczegóły, zadzwoń: Adriana Klos, nr tel. 516 98 98 33.

Partner córki jest od niej 41 lat starszy

Moja osiemnastoletnia córka spotyka się z mężczyzną o 41 lat starszym. Dzieje się tak od pół roku, ale dopiero teraz się zorientowałam. Moja reakcja była oczywista – zabroniłam kontynuować tę znajomość. Niestety córka twierdzi, że go kocha i pragnie z nim ułożyć sobie życie. Ograniczyła z nim spotkania, ale (jak mnie poinformowała) tylko do czasu ukończenia szkoły. Wiem, że cały czas jest w kontakcie telefonicznym, a pewnie nieraz potajemnie się z nim spotkała. Czuję, że ją stracę, jeśli nie pozwolę na te spotkania (po prostu wyprowadzi się). Jednak nie mogę pozwolić na te spotkania. Co mam z tym zrobić?

Rozumiem, że bardzo się Pani martwi o córkę i o jej przyszłość. Rzeczywiście związek z tak wiele starszym mężczyzną może wzbudzać Pani niepokój, bo taka fascynacja nie jest często spotykana i wpływ dorosłego człowieka na młoda dziewczynę może być ogromny. Nie jest Pani pewna, kto to jest, jakie ma zamiary i boi się Pani. Może mogłaby Pani skontaktować się z nim, poznać go i porozmawiać.

Pisze Pani, że zabroniła Pani córce tych kontaktów, ale to nie zdało egzaminu. Córka jest dorosła i prawdopodobnie ma dużą potrzebę decydowania o swoim życiu i relacjach.

Może lepiej by podziałało, gdyby Pani, zamiast grozić czy zabraniać, więcej mówiła jej o swoich uczuciach. O tym, jak bardzo Pani ją kocha, jak bardzo chciałaby Pani, żeby była szczęśliwa. Proszę jej mówić o swoich niepokojach i może więcej z nią rozmawiać, żeby lepiej ją poznać i więcej się dowiedzieć o tej fascynacji. Może ten Pan, który mógłby być jej ojcem, daje jej coś takiego, czego jej brakowało i co może znaleźć też w domu. Może ona właśnie potrzebuje być wysłuchana i w taki prowokacyjny sposób chce zwrócić na siebie Państwa uwagę, Pani i swojego taty? Czasem dzieci robią różne dziwne rzeczy, bo nie potrafią powiedzieć nam wprost o swoich uczuciach i potrzebach.

Może ta trudna sytuacja pozwoli wam zbliżyć się bardziej do siebie, lepiej siebie poznać i zrozumieć. Warto więcej ze sobą rozmawiać, nawet o trudnych sprawach.

Więcej porad w zakładce „Zadaj pytanie ekspertowi” w serwisie Wirtualnej Polski.

Jak uwierzyć w siebie

Dobrze znasz ten rodzaj obaw i wątpliwości, które wkradają się do twojej głowy , psują nastrój i odbierają ci energię i motywację do działania. Zdarzają się na przykład wtedy, gdy wybierasz się na przyjęcie i zastanawiasz się, co na siebie włożyć. Przymierzasz wiele sukienek, topów i spódniczek i na nic nie potrafisz się zdecydować. We wszystkim wydajesz się sobie mało atrakcyjna, nijaka, bezwartościowa. Pytasz w końcu swojego partnera, jak cię odnajduje w tej sukience i na twoje nieszczęście, jemu nie podobają się jej kolory. Chętnie by cię zobaczył w czym innym, ale ze zdziwieniem dostrzega, że bardzo cię zmartwił tą szczerą opinią. A przecież sama go o nią poprosiłaś. W rezultacie jesteś zła, zdołowana i nie masz zupełnie nastroju do zabawy. Na przyjęciu unikasz ludzi, w grupie nie jesteś w stanie odezwać się i wyrazić swojego zdania. Obawiasz się, że możesz się komuś wydać nudna, głupia i śmieszna. Na swojego partnera jesteś obrażona. Sądzisz, że przestaje cię już kochać, skoro mówi ci takie nieprzyjemne rzeczy. Jeśli nie podobasz mu się w ulubionej sukience, to, według ciebie, na pewno już mu na tobie nie zależy. Po weekendzie, w pracy, jesteś sfrustrowana i przemęczona. Rzucasz się w wir kolejnych zadań, aby przekonać szefa, kolegów z zespołu i przede wszystkim samą siebie, że jesteś coś warta. Ale wciąż nie opuszcza cię głębokie przeświadczenie, że w gruncie rzeczy jesteś niekompetentna i cały czas musisz udawać, aby ta bolesna i wstydliwa prawda nie wyszła na jaw.

Dlaczego brakuje nam pewności siebie?

Splot różnych okoliczności powoduje, że jako dorosłym osobom, brakuje nam tego naturalnego paliwa do działania i do bycia szczęśliwym. Począwszy od przekonań rodziców, którzy często nie potrafią okazać nam dostatecznie dużo miłości, akceptacji i czułości, abyśmy nigdy nie wątpili w swoją wartość. Rodzice często chwalą swoje dzieci za sukcesy i osiągnięcia, ale nie lubią, gdy zdarzają im się porażki, gorsze momenty, gdy się złoszczą albo płaczą. Czasem, zajęci własnymi problemami, w ogóle nie zwracają na dzieci uwagi albo nie potrafią ukryć, że mają słabość do drugiego dziecka.

Taki młody człowiek wyrasta w przekonaniu, że nie jest ważny, nie liczy się, nie ma wartości dla najukochańszych osób na świecie. Jeśli zdarzy mu się w dodatku trafić na kłopoty z rówieśnikami, poczucie bezwartościowości jeszcze się pogłębia. Czuje się niezrozumiany, nieatrakcyjny, zaczyna starać się zasłużyć na akceptację otoczenia, szuka na zewnątrz potwierdzenia swoich zachowań, opinii i uczuć. Przestaje słuchać i rozumieć siebie, nie jest dla siebie autorytetem.

W przyszłości będzie miał potrzebę udowadniania swej wartości na każdym kroku, ale sam nie będzie w to wierzyć. Często też doświadcza kłopotów w relacjach z innymi, trudno mu odsłonić się, zaufać i wejść w szczery kontakt z drugim człowiekiem. Wstydzi się, że ktoś odkryje, jaki jest naprawdę i odwróci się od niego. Izolacja od ludzi i samotność, dodatkowo potęguje brak wiary w siebie i poczucia własnej wartości.

Czytaj całość

Mąż jest uzależniony od gier komputerowych

Nie mam pojęcia, co robić. Jestem matką 2 dzieci i żoną męża, który ma problemy z komputerem. Przez 4 lata mieszkania z osobą, która była przyklejona do monitora, przyzwyczaiłam się radzić sobie ze wszystkim sama sama, o wszystkim decydować. Brak rozmów z mężem zastąpiłam sobie spotkaniami z koleżankami. Ale oczywiście to nie wszystko. Jestem osobą, która nie lubi siedzieć w domu, nie jestem domatorką, w przeciwieństwie do mojego męża. Uwielbiam być w ruchu, joga, rower, spacery i przede wszystkim wyjść raz w tygodniu do jakiegoś „baru”, wypić parę piw i wyluzować się, pobyć chwilkę sobą bez stresów obowiązków. Niestety mam problemy z wracaniem na czas do domu. Tak było zresztą zawsze, nigdy nie byłam punktualna, ale ostatnimi czasy przyznam, że przeholowałam, bo wróciłam o 9 nad ranem. W sumie zdarzyło mi się też i o 12, ale to dlatego, że nie chciałam, żeby dzieci mnie widziały w takim stanie. Po tych ostatnich wyskokach mąż zagroził mi rozwodem i powiedział, że jeszcze raz coś takiego i już po naszym związku. Mam totalny zakaz wychodzenia sama gdziekolwiek, no chyba że jest to sklep. Mam zakaz chodzenia na jogę, bo boi się, że będę miała kontakt z koleżanką, którą znam dłużej niż jego i to ona zawsze mi pomagała uporać się z moimi problemami, kiedy to powinien być przy mnie, ale on był za bardzo pochłonięty grami. Zabrał mi telefon, połamał go, żebym w razie czego nie kupiła karty i nie mogła się kontaktować ze znajomymi, z którymi wychodzę. Jestem załamana. Nie wiem, co teraz robić. Zapisałam się dzisiaj na wizytę do psychologa, która będzie dopiero w kwietniu. Poszłabym prywatnie, ale teraz, w takiej sytuacji, to nawet nie chce mi dać pieniędzy, a ja nie pracuję, więc pozostało mi czekać, ale nie wiem, czy dam radę. Kiedy wspominałam mu, że możemy iść tam razem, poinformował mnie, że nie jest chory i nie ma ze sobą żadnych problemów, „jeszcze nie zwariował”. Kiedy wychodziłam z domu, to zaczął mi dogryzać, że jestem chora, że zwariowałam – w taki sposób tłumaczył 3-letniemu dziecku, dlaczego idę do lekarza. Szłam przez miasto powstrzymując się od płaczu, bo zresztą jak by to wyglądało… Płacząca matka idzie na spacer z 3-letnim dzieckiem. Nie mam siły już na to wszystko. Proszę o jakąkolwiek pomoc!

Pisze Pani o swoim osamotnieniu w związku z mężem, o jego nadużywaniu gier komputerowych i Pani poczuciu opuszczenia i braku wsparcia. Wygląda, że ten smutek i napięcie redukowała Pani alkoholem i to na pewno jest niebezpieczna strategia. Dobrze, ze Pani postanowiła skonsultować się z psychologiem. Proszę też wnieść kwestię alkoholu, aby psycholog mógł sprawdzić stopień zagrożenia uzależnieniem i w razie czego mógł Pani pomóc.

Wygląda, że nie jest Pani zadowolona z Pani małżeństwa i dobrze byłoby, gdyby jednak mąż zgodził się wziąć część odpowiedzialności za to, co się dzieje w waszym związku. Może mogłaby Pani z nim porozmawiać i jasno i stanowczo postawić sprawę. Jeśli zależy mu na ratowaniu małżeństwa może się zdecyduje na konsultacje z psychologiem i na zmiany. A jeśli się nie zgodzi, i tak warto, aby Pani sama wzmacniała się i mogła coraz lepiej sobie radzić z napięciem, samotnością i rozumieniem siebie.

Może warto też zastanowić się, czy taki związek, takie życie i samotność w domu z człowiekiem, który zamiast z Panią i rodziną, przebywa w wirtualnym świecie, w ogóle ma sens. Czy Pani na pewno tego chce?

Komentarze czytelników oraz inne porady można znaleźć na wp.pl w zakładce: „Zadaj pytanie ekspertowi”.

Kto kocha bardziej – czy miłość może być jednakowa…

Mama wyróżniała ciebie czy twojego brata? Ty kochasz mocniej swojego męża czy on ciebie? Twoja młodsza córka jest ci bliższa niż starsza? Pewnie myślisz sobie teraz: „Co to za pytania?!”. Są wzięte prosto z życia. Dysproporcje w miłości zdarzają się bardzo często. Warto wiedzieć, skąd się biorą i jak sobie z nimi radzić.

Kamila ma 34 lata. Jest mamą dwóch chłopców. Sama mówi z uśmiechem, że mimo doskonale rozwijającej się kariery rola matki jest dla niej tą najważniejszą. Radzi sobie z nią nieźle. Ma tylko jeden problem. Do dziś najsilniejszym wspomnieniem jej własnego dzieciństwa jest fakt, że to jej starsza siostra była bardziej kochaną córką rodziców. – To jest ciężar, który noszę w sobie od zawsze – mówi Kamila. – A gdy sama po raz drugi zostałam matką, ogarnęła mnie wręcz obsesja, by przypadkiem żadnym gestem nie zdradzić, że któreś dziecko wyróżniam – dodaje.

No właśnie, „aby żadnym gestem nie zdradzić”, czyli Kamila ma ten sam kłopot, co jej rodzice: jeden z synów jest jej „ulubieńcem”. – „Żartuje pani, moje dzieci kocham jednakowo” – słyszę za każdym razem, kiedy nie bez powodu pytam klienta o to, które z dzieci jest mu bliższe – opowiada Adriana Klos, psycholog.

„…bo mama kochała moją siostrę mocniej niż mnie.” To naturalne, że czujemy różną więź z dziećmi. Nienaturalne i niezdrowe jest okazywanie im tego.

– Bronimy się przed tym, jakbyśmy popełniali największy grzech, czując lepsze porozumienie, głębszą więź z jednym z dzieci. Tymczasem to zupełnie naturalne. I dotyczy prawie każdego rodzica, który ma więcej niż jedno dziecko – dodaje terapeutka. – Jestem pewien, że 95 proc. rodziców ma swojego ulubieńca, a pozostałe pięć procent kłamie na ten temat – twierdzi Jeffrey Kluger, współpracownik działu naukowego „Time’a”. Sam przyznaje, że jako drugie dziecko z czwórki rodzeństwa był wybrankiem taty, podczas gdy trzecie dziecko uwielbiała jego mama. Dzisiaj on sam, ojciec dwóch córek, wierzy, że wybór któregoś z dzieci wynika z potrzeby rodzica, by w dziecku rozpoznać siebie samego.

– Rodzicielstwo to wyraz naszego narcyzmu. Szukamy tych cech, które pozwolą nam utożsamić się z potomstwem – tłumaczy Kluger. Nie chodzi o to, aby winić i ganić siebie za to, że jedno z dzieci jest nam bliższe. Chodzi o to, aby zdać sobie sprawę, że tak jest, i zrobić wszystko, aby nasze dzieci tego nie odczuwały. – Nad tym musimy intensywnie pracować, a my często próbujemy na siłę pozbyć się naszych uczuć, walczyć z nimi – mówi psycholog Adriana Klos. – I to wtedy właśnie zaczynamy zachowywać się nienaturalnie, a nasze dzieci najbardziej odczuwają dysproporcje w okazywanej im przez nas miłości.

Czytaj całość

Dlaczego kłamiemy w sieci? – psycholog Adriana Klos w Dzień Dobry TVN

Naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin i Uniwersytetu Cornell postanowili sprawdzić, jak rozpoznać potencjalnego kłamcę na portalu randkowym. Wystarczyło przeanalizować język jego wpisów. Dlaczego często informacje zawarte w portalu randkowym nie są prawdziwe? Kogo możemy spotkać w sieci? Dlaczego niektórzy wolą randki on-line niż spotkania na żywo? Reporter Dzień Dobry TVN Filip Chajzer tropił internetowych kłamców. Rozmawiał m.in. z użytkownikiem portalu randkowego, oraz z psychoterapeutką, Adrianą Klos. Ciekawe za kogo się podawał? Więcej na dziendobry.tvn.pl

My w mediach: Fałszywy mit o dwóch połówkach jabłka – wywiad Rzeczpospolitej z psychoterapeutką Adrianą Klos

Aby tworzyć dobry i trwały związek potrzeba dwojga dojrzałych osób, które mocno stoją na własnych nogach, potrafią prosić o pomoc i wsparcie ale sami też mogą je dać drugiemu – mówi Adriana Klos, psycholog i psychoterapeuta „Strefy Zmiany”

Co jest największym wyzwaniem w byciu z drugą osobą?

Trudno jest zrozumieć, że nikt nie jest idealny, że partner oczywiście pomaga nam w zaspokajaniu naszych potrzeb, ale nie jest tylko od tego, aby spełniać nasze oczekiwania, leczyć rany i kompleksy. Ma prawo się od nas różnić, lubić inne rzeczy, mieć swoich przyjaciół, własne pasje i czas tylko dla siebie. Podobnie jak my mamy do tego prawo. Związek kwitnie, gdy możemy dzielić się tymi różnicami, cieszyć z podobieństw i wnosić swoje zainteresowania. Zapominamy też, że miłość i związek nigdy nie są takie same, zmieniają się podobnie jak my sami i życie wokół nas. Euforia nie trwa cały czas, o temperaturę związku trzeba dbać. Czasem ludzie smucą się, że już nie jest tak, jak dawniej. No pewnie, że nie jest, bo to niemożliwe. Nie jest tak samo, jest inaczej, ale to wcale nie znaczy, że to koniec związku i trzeba szukać szczęścia gdzie indziej.

Z czego mogą wynikać kryzysy w związkach?

Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, wstydzą się ujawniać swoje potrzeby i uczucia. Przemilczane nieporozumienia czy rozczarowania potrafią urosnąć do rozmiarów prawdziwych problemów, ludzie odsuwają się od siebie, staja się sobie coraz bardziej obcy. Zwłaszcza w sytuacjach trudnych, kryzysowych, potrzebujemy dużo wsparcia i zrozumienia. Jeśli się nie możemy porozumieć lub wcale nie rozmawiamy, pozostajemy w związku samotni i niezadowoleni. Czasem decydujemy się mówić, ale komunikacja zamienia się w oskarżenia, wyrzuty czy krytykę. Obserwuję w swojej praktyce psychoterapeuty, że ludzie cały czas mają duży kłopot z asertywnym wyrażaniem siebie i przyjmowaniem innych. Szkoleni w negocjacjach biznesowych, nadal mylą asertywność z agresją i z trudem bronią swych granic lub przekraczają granice drugiego człowieka. Wobec partnera często mają nierealistyczne oczekiwania, że będzie dla nich lekiem na całe zło tego świata. Nikt w pojedynkę nie poradzi sobie z takim wyzwaniem.

Dlaczego ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać?

Ludzie często sadzą, że nie wypada ujawniać swoich uczuć, potrzeb. Mają mnóstwo stereotypowych przekonań, które ograniczają życie, utrudniają porozumienie z drugim człowiekiem. Mężczyźni krępują się powiedzieć żonie: „tak często czuję się krytykowany przez ciebie a potrzebuję, żebyś mnie doceniła, pochwaliła”. Zamykają się w sobie, oddalają, często też zaspokojenia swych potrzeb szukają gdzie indziej, nawiązują romanse, dochodzi do zdrady…

Czytaj całość

Nie wierzę w siebie

Mam ogromny problem z zaakceptowaniem samej siebie. Patrząc w lustro płaczę i wkurzam się sama na siebie, nie umiejąc sobie poradzić. Ten okres w moim życiu trwa już ponad rok. Nie podobam się sobie, przez co nie jestem pewna siebie i dużo tracę. Są dni, gdzie nie chcę wychodzić z domu z powodu mojego wyglądu. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Mam wrażenie, że to już nie są zwykłe kompleksy. Co mam robić?

Zaciekawiło mnie, co takiego stało się rok temu, że od tego czasu Pani tak bardzo nie może na siebie patrzeć, nie podoba się Pani sobie. Mało Pani pisze o sobie, ale domyślam się, że coś się działo, może wydarzyło się nawet kilka rzeczy, które wpłynęły na Pani nastrój i nastawienie do samej siebie. Może jakieś porażki, może rozczarowanie w przyjaźni czy zawód miłosny tak bardzo osłabiły Pani wiarę w siebie.

Co to jest, co tak bardzo Pani w sobie przeszkadza? Czy ma Pani wpływ, aby to zmienić, żeby poczuć się szczęśliwsza? I czy to na pewno spowoduje, że Pani inaczej na siebie spojrzy? Czy naprawdę inny nos, oczy czy nogi mogą tak diametralnie zmienić nasze życie?

Często nadajemy przesadne znaczenie, temu co widzimy, czy temu co nas spotyka. Nasze myśli na ten temat mogą nas pozytywnie nastawić do życia, świata i ludzi, lub przeciwnie, mogą na długo podciąć nam skrzydła. Jeśli Pani krytykuje samą siebie, oskarża się o nieodpowiedni wygląd, to ma to duży wpływ na Pani życie i zachowanie. Wycofuje się Pani i nie realizuje swoich życiowych celów. Warto zobaczyć w sobie coś dobrego i wyjątkowego. Każdy z nas ma coś takiego, wystarczy to w sobie odkryć i pielęgnować, bo to czyni nas szczęśliwymi.

Porada ukazała się w serwisie wp.pl w zakładce „Zadaj pytanie ekspertowi”. Adriana Klos jest ekspertem – psychologiem Wirtualnej Polski.

Po co nam Walentynki?

Walentynki. Prawdziwa miłosna magia czy ograne rytuały? Autentyczna potrzeba serca czy machina marketingowa? Co w Dzień Zakochanych mają począć single, jak mają świętować pary z wieloletnim stażem? O tym, o co naprawdę chodzi w Walentynkach, opowiada w rozmowie z Dziennikiem.pl psycholożka i psychoterapeutka Adriana Klos.

Urszula Hajn: świętowanie Walentynek to moda, która nie wszystkim się podoba. Obchodzić czy nie obchodzić?

Adriana Klos: każdy moment jest dobry, aby okazać sobie czułość i przywiązanie. Dlaczego Walentynki nie miałyby być dobrą okazją? Oczywiście nie ma takiego obowiązku i nie musimy iść za modą i presją mediów; nie trzeba traktować tego święta jakoś specjalnie serio. Ale możemy przecież potraktować je z przymrużeniem oka i bawić się przy tej okazji. Uważam, że to bardzo sympatyczny dzień.

Co zrobić, aby Walentynki były udane? Jak powinny wyglądać te idealne?

Nie ma reguły, od nas zależy to, jak będziemy spędzać ten dzień, co nam sprawia przyjemność. Można pójść z ukochaną osobą do kina, jeśli lubimy filmy. Możemy przygotować sobie miłą kolację w domu lub wyskoczyć ze znajomymi do restauracji. Być może para zechce obdarować się wzajemnie jakimś drobiazgiem. Wszystko zależy od naszych potrzeb i możliwości. To, w jaki sposób uczcimy ten dzień, nie jest najważniejsze. Ważne, aby okazać sobie czułość i pobyć razem, zastanowić się nad naszym związkiem, jak jest między nami. To też dobra okazja do takich refleksji i przemyśleń, nie tylko do zabawy.

Kwiaty, prezenty, wyznania, specjalne atrakcje… Czy wciąż niosą ze sobą miłosną magię? A może to tylko „ograne” rytuały, które odgrywamy, bo tak trzeba?

Wszystko zależy od nas samych, od tego, co się dzieje między nami. Ważne, żeby para wiedziała, jak wygląda związek, czy spełniamy swoje oczekiwania, pragnienia, czy jesteśmy szczęśliwi. Można wręczać komuś kwiaty, i prezenty a i tak magii nie będzie w tym za grosz, bo związek dawno się wypalił, nie ma porozumienia, bliskości i ludzie coraz bardziej oddalają się od siebie. Tu Walentynki nic już i tak nie poradzą. Jak sprawić, aby nasza ukochana osoba czuła się kochana, czuła się wyjątkowo? Najlepiej nie tylko w ten dzień… Czytaj całość

Jak podnieść się po rozwodzie – rozmowa z psychoterapeutką Adrianą Klos w Pytaniu na śniadanie TVP

Jak poradzić sobie z kryzysem utraty związku i partnera? Jak długo trwa „żałoba” po takiej utracie? Kiedy jest się gotowym na nowy związek? Czy zawsze to jest sytuacja kryzysowa? Obejrzyj rozmowę z rozwiedzionymi oraz z psychoterapeutką, Adrianą Klos, w programie „Pytanie na śniadanie” TVP.