Płacz? Proszę bardzo, na zdrowie! O zaletach płaczu

Gdyby nie nasza zdolność do płaczu, bylibyśmy jak maszyny. Łzami wyrażamy nasz żal, smutek, wzruszenie, zdenerwowanie, czasem bezradność albo radość. Łzy to naturalna reakcja na silne emocje, a jednak ludzie wstydzą się płakać, starają się tłumić łzy i wzruszenie. Dlaczego?

Słaba beksa

Już niemowlęta, płacząc, komunikują się ze swoim otoczeniem. Przywołują matkę, starając się zaspokoić w ten sposób swoje potrzeby. Płaczą, gdy jest im zimno, gdy mają mokro, gdy są głodne lub coś je boli. Matka rozumie płacz jako naturalny język dziecka i stara się pomóc zaspokoić jego pragnienia. Taka reakcja opiekunów przynosi dziecku ulgę, a w przyszłości zgodę na płacz i łzy. Jednak zdarza się, że matka odbiera płacz dziecka ze złością, nie radzi sobie ze łzami i emocjami dziecka, czuje się bezradna, nie wie, co ma zrobić. Takie dziecko, a w przyszłości dorosły, nauczy się tłumić łzy i powstrzymywać się od płaczu. Dorośli często wychowują swoje dzieci, nie akceptując ich silnych emocji ani płaczu. Łzy są bardziej akceptowane u dziewczynek, ale i one spotykają się wtedy z etykietą „słabej”, „beksy” czy „przewrażliwionej”. Zarzuca się im nawet manipulowanie płaczem, próby wymuszania czegoś łzami na otoczeniu.

Wstydliwe łzy

Ludzie starają się powstrzymywać od wyrażania emocji, a także od łez, które są synonimem wrażliwości i przeżywania uczuć. W naszej kulturze łzy są utożsamiane ze słabością, a nikt nie chce być słaby, nie chce okazać czułych punktów, w obawie przed zranieniem i wykorzystaniem. Aby się nie rozpłakać i nie pogrążyć w rozpaczy, wiele osób stara się odciąć od własnych uczuć. Nie chcą czuć bólu, smutku czy lęku. Wstydzą się nawet łez wzruszenia i radości, to dla wielu osób również towarzyskie faux pas. „W naszym domu nie okazywało się uczuć, ani złych, ani tych dobrych. Złość była zakazana tak samo jak mówienie o tym, że się kochamy. Nawet jak wzruszałam się na filmie, tata irytował się i nazywał mnie mazgajem, a mama pouczała z surową miną, że nie należy płakać przy innych. Po takim treningu już potrafię powstrzymać się od łez, tłumię je w samym zalążku, razem z uczuciami. Nie złoszczę się, nie denerwuję, niestety także mało co mnie wzrusza i naprawdę cieszy. Pustka i dystans chronią mnie przed wybuchem prawdziwego szlochu”- wyznaje Agata. Czytaj całość

Poezja pomaga ! – Jarmark cudów

Jarmark cudów

Cud pospolity:
to, że dzieje się wiele cudów pospolitych.

Cud zwykły:
w ciszy nocnej szczekanie
niewidzialnych psów.

Cud jeden z wielu:
chmurka zwiewna i mała,
a potrafi zasłonić duży księżyc.

Kilka cudów w jednym:
olcha w wodzie odbita
i to, że odwrócona ze strony lewej na prawą,
i to, że rośnie tam koroną w dół
i wcale dna nie sięga,
choć woda jest płytka.

Cud na porządku dziennym:
wiatry dość słabe i umiarkowane,
w czasie burz porywiste.

Cud pierwszy lepszy:
krowy są krowami.

Drugi nie gorszy:
ten a nie inny sad
z tej a nie innej pestki.

Cud bez czarnego fraka i cylindra:
rozfruwające się białe gołębie.

Cud, no bo jak to nazwać:
słońce dziś wzeszło o trzeciej czternaście
a zajdzie o dwudziestej zero jeden.

Cud, który nie tak dziwi, jak powinien:
palców u dłoni wprawdzie mniej niż sześć,
za to więcej niż cztery.

Cud, tylko się rozejrzeć:
wszechobecny świat.

Cud dodatkowy, jak dodatkowe jest wszystko:
co nie do pomyślenia
jest do pomyślenia.

Wisława Szymborska

Idź na terapię – psychoterapeutka Adriana Klos, w programie porannym TVP2

7 na 10 Polaków nie jest gotowych na podjęcie psychoterapii, nawet gdy w ich życiu źle się dzieje i nie potrafią sobie sami poradzić. We Francji czy Stanach Zjednoczonych sytuacja jest odwrotna: 8 na 10 osób decyduje się podjąć terapię w takiej sytuacji. Może warto dać sobie prawo do porażek i słabości, może warto skorzystać z pomocy, żeby zacząć szczęśliwe życie, w zgodzie ze sobą? Zobacz film i posłuchaj świadectwa osób, które skorzystały z terapii i zmieniły swoje życie.

Jak zbudować poczucie własnej wartości

Jak zbudować poczucie własnej wartości? 

Doświadczanie własnej wartości jest procesem, który rozpoczął się w dniu twoich narodzin i wciąż trwa. Od tego, co o sobie myślisz, jak siebie traktujesz i jak postrzegasz się w relacjach z otoczeniem, zależy twoje zachowanie, a także to, co dzieje się w twoim życiu i jak się w nim odnajdujesz. Każdy człowiek chce być szczęśliwy, choć dla każdego oznacza to co innego. Trudno będzie ci osiągnąć szczęście i je docenić, jeśli sam ze sobą nie czujesz się dobrze. Oczywiście poczucie własnej wartości nie jest jedynym wyznacznikiem szczęścia czy dojrzałości psychicznej, ma jednak duży wpływ na to, jak przebiega twoje życie,  jakich wyborów dokonujesz. Stanowi solidny fundament dobrego życia.

Czy zastanawiałeś się, dlaczego tak ci zależy, żeby inni cię lubili? Dlaczego przebywanie wśród ludzi i załatwianie różnych spraw cię stresuje? Dlaczego nie robisz tego, czego pragniesz? Dlaczego porównujesz się z innymi i podcinasz sobie skrzydła? Dlaczego przechowujesz w pamięci swoje porażki niczym drogocenne ordery? Dlaczego mówisz rzeczy, które ranią? Dlaczego to gesty i uwaga innych ludzi nadają ci znaczenie? Dlaczego zamiast żyć, analizujesz? Dlaczego zamiast mostów do innych ludzi budujesz mury? Przecież to wszystko działa przeciwko tobie!

Czujesz się ze sobą źle, ograniczają cię własne lęki? Stale próbujesz zadowolić innych i jesteś przekonany, że nie zasługujesz na awans, szczęście, pomoc? Sięgnij po tę książkę! Zawarte w niej rady doświadczonego terapeuty pokażą ci, jak skutecznie zbudować poczucie własnej wartości!

Jak zbudować poczucie własnej wartości

Samo-Sedno-Jak-zbudowac-poczucie-wlasnej-wartosci_Dorota-Gromnickaimages_big7978-83-7788-276-4-211x300

Mama wraca do pracy – rozmowa TVP Info z psychoterapeutką Adrianą Klos

Nie jest łatwo mamom wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim, lub wychowawczym… – obejrzyj reportaż w TVP Info oraz rozmowę Beaty Jakoniuk-Wojcieszak z psycholog, Adrianą Klos

Rusza nowa grupa terapeutyczna DDA/DDD – ZAPRASZAMY!

Osoba dorastająca w rodzinie dysfunkcyjnej, w której obecny był alkohol, choroba kogoś bliskiego, przemoc lub rozwód rodziców, nie miała łatwego dzieciństwa. Doświadczyła zapewne wielu krzywdzących i bolesnych zachowań rodziców, w jej domu nie obowiązywał wyrazisty system wartości, rodzice byli nieprzewidywalni, zaniedbywali własne dziecko a nawet je odrzucali.

Takie zachowania rodziców spowodowały specyficzny rodzaj funkcjonowania dziecka, aby mogło sobie jakoś poradzić w tej sytuacji. W życiu dorosłym osoby z rodzin dysfunkcyjnych przeżywają wiele trudności, okazuje się, że to co było pomocne i chroniło ich jak byli dziećmi, teraz komplikuje życie, relacje z ludźmi, wprowadza napięcie, ból.

Jeśli zatem:

  • masz trudności w tworzeniu bliskich, intymnych relacji
  • masz kłopoty z przeżywaniem i okazywaniem uczuć
  • traktujesz siebie bardzo serio
  • jesteś nadmiernie odpowiedzialny lub całkowicie nieodpowiedzialny
  • boisz się utraty i odrzucenia
  • stale odczuwasz poczucie winy
  • masz kłopoty z realizacją swoich celów
  • obawiasz się i nie ufasz innym…

… grupa terapeutyczna dla Dorosłych Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych jest właśnie dla Ciebie!

  • pomoże Ci zrozumieć emocje własne i innych
  • dostrzec swoje potrzeby i nauczy jak je realizować
  • pomoże uwierzyć w siebie
  • umożliwi odbudować zaufanie do innych
  • dzięki grupie masz szansę rozstać się z bagażem dzieciństwa i zacząć żyć szczęśliwie

Naprawdę możesz dokonać ZMIAN w swoim życiu!

Zapraszamy na spotkania grupy raz w tygodniu, jedno spotkanie trwać będzie 3 godziny, od 18.00 do 21.00. Przed zapisaniem należy odbyć konsultację z psychoterapeutą Strefy Zmiany, abyśmy mogli wspólnie określić Twoje potrzeby i możliwości odpowiedzenia na nie, poprzez tę formę pomocy psychologicznej.

Grupa trwa 8 miesięcy, obecnie trwa nabór do grupy. Planowane rozpoczęcie spotkań listopad 2013r., zakończenie czerwiec 2014r. (termin zależny od zebrania odpowiedniej liczby uczestników).

Koszt jednego spotkania 60 zł, płatne za miesiąc z góry, tj. 240 zł za 4 spotkania.

Ilość osób w grupie 12-15.

Bliższe informacje: Adriana Klos tel. 516989833 Dorota Gromnicka tel. 728829499

Lato i kompleksy, czyli Polka na plaży

Lato kojarzy się z urlopem, ciepłem, wypoczynkiem. Kobiety odsłaniają ciała w zwiewnych sukienkach, panowie z radością podziwiają ich wdzięki. Jednak ty wiesz najlepiej, że letnie miesiące wiążą się również z dodatkowym stresem. Trzeba wyjść na plażę, rozebrać się i znów stanąć oko w oko z własnymi kompleksami. Bo Polka się wstydzi, a latem wstydzi się jeszcze bardziej.

Czego wstydzą się kobiety

Jak wynika z badań, Polki są najbardziej krytycznymi wobec siebie Europejkami. Niezadowolone ze swojego wyglądu, zarzucają sobie, że są za grube, niezgrabne, mają za małe piersi, za duży brzuch i pośladki. Często wstydzą się też cellulitu, zmarszczek na twarzy, kształtu nóg, piegów na ciele, zbyt małego wcięcia w talii, niemarkowych ubrań czy niemodnego kostiumu.

Wciąż siebie analizujemy, poddajemy ocenie, a właściwie druzgoczącej krytyce. Złe myśli na własny temat powodują gorszy nastrój i zahamowania, a to z kolei przyczynia się do jeszcze gorszej samooceny. Błędne koło. I choć to wszystko dzieje się tylko w twojej głowie, jesteś niemal przekonana, że inni tak właśnie cię widzą, że dostrzegają każdy zbędny kilogram twojego ciała, zmarszczkę i inne niedoskonałości. Te tortury potrafią odebrać ci całą radość słonecznej atmosfery, a czasem powodują, że rezygnujesz z założenia jakiejś ładnej sukienki, krótkich spodenek lub skąpego bikini.

Domowe zawstydzanie

Prawdopodobnie w twoim domu, jak w wielu polskich rodzinach, seks i nagość stanowiły temat tabu. Nie rozmawiało się o własnej cielesności, twoi rodzice byli skrępowani twoimi pytaniami i eksponowaniem budzącej się kobiecości. Może cię nawet zawstydzali lub ośmieszali, prawili morały, straszyli grzechem i karą. Nagość nie była w waszym domu czymś naturalnym, trudno więc się dziwić, że jako dorosła kobieta czujesz się skrępowana własną cielesnością, obwiniasz się za niestosowny strój, źle oceniasz i dręczysz za najdrobniejsze niedoskonałości figury.

Nie nauczyłaś się szacunku do własnego ciała, nie dawano ci prawa cieszenia się własną seksualnością, nie doceniano cię jako młodej dziewczyny, przyszłej kobiety. Być może dostałaś też za mało wsparcia i życzliwej troski, za mało akceptacji dla twojego wyglądu i tego, jaka naprawdę jesteś. Taka akceptacja opiekunów stanowi bazę dla poczucia własnej wartości. Bez tego czujesz się wciąż niepewna siebie i niezadowolona z tego, kim i jaka jesteś, boisz się oceny innych ludzi, martwisz się ich krytyką i pogardą.

Pokonać kompleksy

Pamiętaj, że nagość i seksualność to naturalne aspekty ludzkiego życia i nie musisz się ich wstydzić. Masz prawo cieszyć się swoim ciałem, lubić swoje ramiona, piersi czy plecy. Skup się na swoich mocnych stronach i je eksponuj, bo na pewno masz ich niemało. Nie dręcz się za drobne mankamenty urody, za lekką nadwagę czy kostium z poprzedniego sezonu.

Czytaj całość

Zapraszamy osoby spoza W-wy i kraju na konsultacje przez Skype

Jedna odpowiedź na „konsultacje psychologiczne i psychoterapia przez Skype”

Marlena pisze: 4 czerwca 2013 o 21:21 Dokladnie, terapia przez Skype rowniez dziala! Spotykam sie z Pania Adriana od ponad roku on-line na Skypie raz w tygodniu. Pomimo odleglosci, mieszkam obecnie w Zürichu, panuje atmosfera zaufania i bezpieczenstwa. Widze rewelacyjne efekty naszej wspolpracy, jestem asertywna, potrafie zadbac o swoje potrzeby, wyrazic moje uczucia. Bardzo dziekuje Pani Adrianie a innym goraco polecam!!!

Nie mogę znaleźć przyjaciela

Witam! Nie wiem od czego mam zacząć. Mój problem polega na tym, że nie mam w ogóle przyjaciół. Są znajomi, ale ja pragnę osoby, z którą będę mogła porozmawiać, wyjść gdzieś czasami, pomóc komuś i być dla kogoś ważna. Mam narzeczonego, ale chciałabym mieć takiego przyjaciela prosto od serca. Nie należę do osób wstydliwych, łatwo nawiązuję kontakty. Chodzi tu bardziej o to, że jak pojawia się ktoś taki i dogaduję się z tą osobą, to nagle wszystko zaczyna się psuć. Jakieś problemy, obrażanie się, kłótnie. Jestem osobą mało asertywną i czasem chciałabym jedno z drugim pogodzić, ale tak się nie da i wychodzi całkowicie inaczej. Jest mi przykro, ponieważ czuję się pusta w środku. W pewnym sensie też samotna. To tak jakbym nie potrafiła sobie zjednać ludzi. Czuję się nielubiana, a jestem wesoła i miła. Przynajmniej mi się tak wydaje. Co ja mam zrobić? Człowiek bez przyjaciół to człowiek nieszczęśliwy.

Ma Pani rację pisząc, że inni ludzie, przyjaciele, są bardzo ważni w życiu każdego człowieka. Potrzebujemy przyjaciół, aby czuć się dla kogoś ważnym, docenianym, akceptowanym. Lubimy spędzać z nimi czas, dzielić się sobą i swoimi radościami, a także otrzymywać wsparcie, uwagę i pomoc w trudnych chwilach.

To naturalne, ze Pani doświadcza smutku i pustki, gdy nie odnajduje Pani takich ludzi wokół siebie. Ale czy na pewno nie ma Pani przyjaciół? Co takiego się dzieje, gdy zbliża się Pani do kogoś? Pisze Pani ogólnie, że zaczynają się jakieś wątpliwości, wzajemne oczekiwania i pretensje, że coś się zaczyna psuć i że brakuje Pani asertywności, aby sobie z tym poradzić. Nie do końca rozumiem, co tak naprawdę się dzieje, co Pani ma na myśli. Ale mogę się domyślać, że pomiędzy bliskimi ludźmi pojawiają się większe wzajemne oczekiwania, a także ryzyko, że nie zawsze uda nam się je spełnić i że doświadczymy rozczarowań i przykrości. To naturalne, że tak się dzieje. Aby być blisko, musimy zaryzykować i odsłaniać się, ufać drugiej osobie i liczyć na nią, podobnie jak ona na nas. A ponieważ jesteśmy inni, różnimy się od siebie, czasem nie odpowiemy na swoje potrzeby, bo ważniejsze dla nas jest to, aby wybrać coś dla siebie, zostać na przykład w domu z książką, niż wyjść na imprezę z przyjaciółką. Ona będzie wkurzona, ale my to możemy zrozumieć i zaakceptować jej rozczarowanie. Wkrótce jej przejdzie i zrozumie także naszą decyzję. Możemy się czasem ranić, ale nie musi to zrywać naszej relacji.

Porady możesz znaleźć w „Zadaj pytanie ekspertowi” w serwisie Wirtualnej Polski.

Przepis na własne nieszczęście

Przepis na własne nieszczęście

Kasia wielokrotnie zastanawiała się nad tym, czy czuje się szczęśliwa. Niby wszystko w jej życiu jest poukładane, ma męża, pracę, bliscy są w sumie zdrowi. W składanych życzeniach podczas urodzin słyszy, że najważniejsze jest, aby zdrowie było, reszta się wtedy ułoży… I się układa, a ona jednak nie tryska radością i optymizmem. Często czuje się fatalnie, ma wrażenie, że jest beznadziejna, a więc jej życie też takie jest.  Przewiduje, że to, co sobie zakłada, nie powiedzie się, a inni na pewni będą źle ją oceniać, jak odkryją, że popełniła błąd czy też czegoś nie wiedziała. Człowiek szczęśliwy raczej tak nie myśli, nie analizuje każdego swojego kroku i słowa, to mnie bardzo męczy – zauważa Kasia w rozmowie z przyjaciółką. Relacje, które tworzy, są na pierwszy rzut oka dobre, choć Kasia ma wrażenie, że czegoś w nich brakuje. Jest jakaś bariera między nią a ludźmi. Są blisko i jednocześnie daleko.

Każdy z nas jest autorem własnego szczęścia i nieszczęścia. O tym, jak szukać szczęścia, co robić, aby być szczęśliwym napisano niejeden artykuł. Zapotrzebowanie na tego typu rady wskazuje, że wielu ludzi nie potrafi osiągnąć tego stanu. Dlaczego tak się dzieje? Niekoniecznie dlatego, że coś przeszkadza im z zewnątrz: nie ta praca, złe relacje rodzinne, za małe zarobki… To tylko oznaki tego, jak człowiek radzi sobie z własnym życiem, na co w nim pozwala, na co reaguje i w jaki sposób. Najprawdopodobniej u osób, którym szczęście ucieka sprzed oczu, zbyt silne są mechanizmy wewnętrzne, które skutecznie przeszkadzają poczuć się dobrze. Warto  zastanowić się, co w nas samych pełni rolę sabotażysty, innymi słowy – co w naszym sposobie myślenia i zachowania pracuje na nasze nieszczęście.

Poczucie szczęścia zależy od tego, jak siebie postrzegamy. Wiadomo również, że optymiści żyją dłużej, co wynika z badań profesora Davida Snowdon i jego kolegów z University of Kentucky. Współczesny badacz szczęścia – Martin Seligman, twierdzi, że nawet jeśli ktoś nie ma wrodzonego (wynikającego z temperamentu i genetycznych uwarunkowań) daru do łatwego wzbudzania w sobie stanu zadowolenia, radości i ogólnie pogodnego podejścia do otaczającej rzeczywistości, to nic nie jest jeszcze bezpowrotnie stracone, bo optymizmu można się nauczyć. W pozytywnym przeżywaniu tego, co się nam przydarza, w czym uczestniczymy przeszkadzają najczęściej destruktywne myśli, które zniekształcają odbiór rzeczywistości. Pod ich wpływem człowiek odczuwa negatywne emocje i nieprzyjemne stany.

Jeśli przyjąć założenie, że odpowiedzialność za bycie szczęśliwym leży przede wszystkim w naszych rękach, to również odczuwanie nieszczęścia wiąże się z naszym sposobem funkcjonowania i myślenia. I tak też najlepszy sposób na bycie nieszczęśliwym to hodowanie w sobie krytyka, sabotażysty, który wie, kiedy i jak włożyć nam szpilę, żeby zaprzepaścić szansę na dobre samopoczucie i siłę do stawiania czoła przeciwnościom.  Czym karmi się ów krytyk? Zniekształceniami poznawczymi. Samopoczucie Kasi, która czuje się fatalnie, w dużej mierze wiąże się z jej sposobem myślenia. Myśli wywołują negatywne emocje, a te z kolei wpływają na zachowanie. I tak Kasia, która sądzi, że inni będą ją źle oceniać, kiedy wyjdzie na jaw, że czegoś nie wie, odczuwa niepokój podczas sytuacji towarzyskich, zaczyna udawać kogoś innego lub rezygnuje z aktywnego udziału w spotkaniach.  W efekcie takiego zachowania jest rzadziej zapraszana i nie dostaje wystarczającej uwagi od znajomych. Czuje więc, że ma grono kolegów i koleżanek a jednocześnie jest między nią a nimi dystans, którego nie potrafi skrócić. Przekonanie Kasi, że wie, co inni pomyślą jest jednym z błędów poznawczych, który w psychologii poznawczo-behawioralnej nazywa się „czytaniem w myślach”. Kasia nie ma zdolności telepatycznych. Jest jednak przekonana, że zna myśli innych, ale tak naprawdę sama je kreuje. To, co sobie wyobraża, nie jest dla niej korzystne, a żyje tym i funkcjonuje, jakby było faktami. W sytuacjach, kiedy zakłada, że jej się nie powiedzie, katastrofizuje (kolejny błąd poznawczy).  Czuje się beznadziejnie i wnioskuje, że jej życie też takie jest. To myślenie emocjonalne, które także jest zniekształcone i bardzo podatne na zmiany nastroju.

Poczucie nieszczęścia skutecznie zwiększa myślenie typu „wszystko albo nic”: „Jeśli nie dostanę tej pracy, to znaczy, że jestem głupi”. Przede wszystkim opiera się na skrajnościach, kompletnie pomija to, co jest miedzy dwoma biegunami. Bardzo sprzyjająca niezadowoleniu z życia i samego siebie jest tzw. personalizacja, czyli przypisywanie sobie odpowiedzialności za negatywne zachowania innych ludzi, pomijanie bardziej prawdopodobnych przyczyn ich zachowania, np. „Krzysztof nie zadzwonił do mnie, bo mnie nie lubi”. A przecież mógł nie zadzwonić, bo mu coś wypadło albo zgubił telefon… Powodów może być bardzo wiele. Wiara w to, że samemu jest się przyczyną nieprzyjemnych rzeczy, bardzo obciąża i zatruwa. Niektórzy pracując na swoje nieszczęście stosują strategię: pozytywy się nie liczą, skupiają uwagę tylko na tym, co negatywne.

Na brak odczuwania satysfakcji w życiu może mieć także wpływ pochopne wyciąganie wniosków, oparte na nadmiernym uogólnianiu. To wyciąganie ogólnego, negatywnego wniosku, dalece wykraczającego poza bieżącą sytuację, np. „w rozmowie z szefem zabrakło mi słów, oznacza to, że nie potrafię wypowiedzieć się przywozicie i reprezentować firmy podczas konferencji”. To, w jaki sposób postrzegamy samych siebie, jakie nosimy w sobie przekonania o innych ludziach i otaczającym świecie, wpływa na nasze samopoczucie i zachowanie. Jeśli człowiek przejawia destrukcyjne myśli, nie zwalcza ich, bliżej mu będzie do niezadowolenia niż szczęścia. Można mieć wokół siebie wiele dobra i nie zauważać go, nie korzystać z niego, bo zniekształcenia poznawcze zasłaniają, to co pozytywne, eksponują zaś negatywy. Szczęście to efekt starań, który się osiąga w dużej mierze pracą nad sobą. Optymizmu można się nauczyć, dobrze jest zacząć od sprawdzenia, czy przypadkiem nie dokarmia się wewnętrznego krytyka tym, co najbardziej go wzmacnia.